Wysoki kontrast
Wielkość tekstu
Dostępność
  • Dostępność
    • Wysoki kontrast
    • Wielkość tekstu
    • Dostępność

„O nas bez nas. Rynek mediów i informacji w V4” – panel dyskusyjny podczas XXX Forum Ekonomicznego w Karpaczu

Forum Ekonomiczne XXX Forum Ekonomiczne

Redaktorzy naczelni mediów z Czech, Polski, Słowacji i Węgier wzięli udział w panelu dyskusyjnym na temat rynku medialnego w krajach V4, który odbył się podczas XXX Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

30 lat po ustaleniu unikalnego w skali światowej porozumienia państw, na których terytoriach toczył się gorący front I i II wojny światowej oraz zimnej wojny, wydaje się, że w dalszym ciągu czerpiemy informacje o sobie nawzajem od państw trzecich. Co jest tego powodem? Czy informacja jest wartością? Czy istnieje coś takiego jak wojna informacyjna? Czy Wyszehradzka Europa jest organicznie skazana na bycie przedmiotem, a nie podmiotem? To pytanie, na które odpowiedzieli redaktorzy naczelni wiodących mediów z Czech, Polski, Słowacji i Węgier.

Panel poprowadził Maciej Szymanowski, Dyrektor Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka. W dyskusji udział wzięli: Paweł Lisicki, Redaktor Naczelny Tygodnika Do Rzeczy, Matyáš Zrno, Dyrektor ds. Programów Občanský instytut z Czech, Jozef Majchrák, Redaktor Postoj ze Słowacji oraz Zoltán Szalai, Redaktor Naczelny węgierskiego Mandiner.

Dyrektor Szymanowski rozpoczynając dyskusję powiedział, że Polacy nauczyli się tego, że premierem Czech jest Pan Andrej Babis, tylko dzięki temu że rozpoczął się konflikt o Turów. Trzy telewizje w Polsce nie zauważyły wyborów odbywających się na Słowacji. Trochę lepiej wygląda to w przypadku Węgier, ale również pojawia się dezinformacja. Jak można tę sytuację poprawić? Co należałoby zrobić by to zagraniczne media korzystały z naszych artykułów, a nie odwrotnie?

Na to pytanie odpowiedział Zoltan Szalai: – Chciałbym przedstawić pewną diagnozę historyczną – po 1990 roku, po czasach zależności od ZSRR zaczęliśmy się orientować na Zachód i począwszy od tego czasu pojawił się problem centrum i peryferii. Począwszy od tego uzyskujemy informacje za pośrednictwem zachodu. Po 1990 roku myśleliśmy, że wielkie agencje medialne zachodnie, będą stanowiły dla nas punkt orientacyjny i źródło informacji. Byliśmy częścią Europy, ale orientowaliśmy się na Zachód i nie zwracaliśmy należytej uwagi na media w Polsce, Czechach i na Słowacji. Po tych wszystkich latach dotarliśmy do punktu, gdzie interesujemy się tym, jakie zjawiska i procesy społeczne zachodzą w naszych krajach. Dzięki instytucjom poznajemy się nawzajem, rozwijają się kontakty międzyludzkie. Współpraca pomiędzy poszczególnymi domami medialnymi także w ten sposób powinna się rozwijać.

Jako kolejny głos zabrał Jozef Majchrák: – Obecnie informacje mają źródło w jednym centrum medialnym i stąd często pojawiają się treści antyunijne. Tym informacjom często brakuje kontekstu. Często wygląda to tak, że przeważa w tym opinia liberalna, więc podawane treści nie są subiektywne. Co z tym zrobić? To trudny temat, potrzebna jest długotrwała praca nad umacnianiem mediów konserwatywnych, żeby zrównoważyć rynek.

Matyáš Zrno powiedział: – Mamy dwie grupy mieszkańców, którzy są rozdzieleni według granic walki kulturowej – pierwsza grupa myśli, że na Węgrzech jest arcyksiążę zła, zaś druga grupa uznaje kraje naszego regionu za obrońców Zachodu. Niestety informowanie w mediach mainstreamowych jest takie, jakie jest. Czeskie media, praktycznie wszystkie, bez mrugnięcia okiem przyjęły informację, że Viktor Orban zlikwidował parlament i będzie rządził dekretami. Nikt tej wiadomości nie sprawdził. Duże media, które mają dobrych specjalistów na różne kraje, ale nie mają nikogo w Polsce i na Węgrzech, tak jak New York Times, bazują na informacjach z zewnątrz. We włoskiej gazecie można było przeczytać, że studenci z Czech tak nienawidzą Unii Europejskiej, że nie chcą jeździć na Erasmusa. Media przejmują informacje z nierzetelnych źródeł. W celu naprawienia tego małymi krokami musimy uczyć się o sobie nawzajem.

Paweł Lisicki dodał, że w latach 90. cała polska polityka sprowadzała się do tego, żeby jak najszybciej znaleźć się w NATO i UE. – Po tym wydarzeniu, większość elit przyjęła narrację , że wszystkiego nauczymy się od państw zachodnich. Polacy byli euroentuzjastami. Jeśli zakładamy, że centrum świata znajduje się w Brukseli, jest się zwróconym plecami do państw byłego bloku sowieckiego. Z polskiego punktu widzenia, nastąpił duży zwrot w tej kwestii. Prawo i Sprawiedliwość postanowiło podkreślać polską podmiotowość. Zaczęły się sprzeciwy wobec tego, co urzędnicy z Brukseli chcieli regionowi narzucić. Polska i Węgry w coraz większym stopniu znajdowały się na cenzurowanym. Na temat stanu Polski odbyło się w Europarlamencie kilkanaście debat, które były zupełnie bezsensowne. Jeśli dążymy do zbudowania wielkiego unijnego państwa, to takie kraje jak Polska i Węgry znajdą się na peryferiach.

Partnerem panelu jest Instytut Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka.

Skip to content