Dyskusja „Europa Środkowa i Wschodnia – czy może mówić jednym głosem?” z udziałem premierów Grupy Wyszehradzkiej i Ukrainy 09 września 2016 Forum Ekonomiczne Panel „Europa Środkowa i Wschodnia – czy może mówić jednym głosem?” był okazją do kolejnego spotkania przedstawicieli Grupy Wyszehradzkiej: premier Polski Beaty Szydło, premiera Węgier Wiktora Orbana, premiera Czech Bohuslawa Sobotki, premiera Słowacji Roberta Fico, a także premiera Ukrainy Wołodymyra Hrojsmana. Podczas debaty szefowie rządów zastanawiali się, w jaki sposób kształtować politykę społeczną i gospodarczą tak, by leżała ona w interesie wszystkich obywateli. Zgodnie podkreślali, że Grupa V4 ma ogromny potencjał i jest w stanie zmieniać przyszłość Europy na lepsze. Premierzy zwracali uwagę, że mimo wielu różnic, jakie dzielą między sobą kraje, na unijnym szczeblu potrafią dojść do kompromisu i stawić czoło globalnym wyzwaniom. – Krynica to dobre miejsce na budowanie dobrych projektów – i taki projekt budujemy wspólnie. Grupa Wyszehradzka bardzo często postrzegana przez kolegów z UE jako grono niepokornych premierów, którzy mają zawsze swoje zdanie na każdy temat. Ale okazuje się, że racja jest po naszej stronie – mówiła Beata Szydło. Polska premier zwróciła uwagę, że Grupa V4 jest „otwarta na dyskusje”, a za główny cel stawia sobie dobro europejskiej wspólnoty. – UE jest dla państw Grupy Wyszehradzkiej zbyt wielką wartością, byśmy pozwolili na to, żeby ona została zmarnowana. Ale jeśli nie zostaną wprowadzone reformy, jeśli Unia Europejska się nie zmieni, to będzie organizacją schyłkową – mówiła, dodając, że Polska podnosi temat możliwości zmiany unijnych traktatów, zaś Komisja Europejska powinna ich przestrzegać, a nie „zajmować się polityką”. Z kolei premier Węgier Viktor Orban uważa, że Unia nie powinna być homogeniczną i biurokratyczną grupą państw, zarządzaną z Brukseli. Jego zdaniem, receptą na podołanie dzisiejszym wyzwaniom jest „Europa ojczyzn”: – Kraje, które nie mają silnej tożsamości, są skazane na niepowodzenie – mówił. Słowacki premier Robert Fico z dumą podkreślał, że Słowacja wiele zawdzięcza Unii, zaś „kraje Grupy Wyszehradzkiej to kraje niezwykłego sukcesu” – Różnimy się między sobą, ale zdajemy sobie sprawę, jakie znaczenie ma UE i jeśli czegoś nie zrobimy, to wartości związane z Unią mogą się zatracić stosunkowo w niedługim czasie. Może nastąpić fragmentacja Europy, rozpad scen politycznych – ostrzegał Fico, dodając, że osłabienie Unii to także efekt braku możliwości osiągnięcia porozumienia w sprawach kluczowych, jak bezpieczeństwo czy stworzenie unijnej armii. Premier Czech, Bohuslav Sobotka w swojej wypowiedzi wielokrotnie podkreślał, że procesy integracyjne w Europie są zbudowane na silnych fundamentach, a „Unia poradzi sobie również z tą sytuacją, w której się obecnie znajduje”. – Współpraca jest lepsza niż konfrontacja, ale jeśli Europa ma podołać nowym wyzwaniom, musi się zmienić – mówił Zdaniem czeskiego premiera, Europa powinna być bardziej efektywna i lepsza dla swoich obywateli, a wśród unijnych instytucji dużą wagę powinna mieć Rada Europejska, gdzie zasiadają premierzy. Ponadto, Sobotka wspomniał o zagrożonym bezpieczeństwie Unii, głównie ze względu na nasilone migracje. Natomiast szef ukraińskiego rządu, Wołodymyr Hrojsman przyznał, że Ukraina, mimo trudnych okoliczności, w jakich znalazła się Unia, nie chce rezygnować ze starań o członkostwo we wspólnocie. – Ukraina wywalczyła sobie drogę. W ciągu 25 lat przeżywaliśmy różne czasy. Ale gdy Ukraina szła w złym kierunku, w stronę dyktatury, Ukraińcy byli przeciwni i mówili, że chcą żyć w jednej, europejskiej rodzinie. W 2013 roku wielu Ukraińców zapłaciło życiem za prawo do życia w wolnym, niezależnym i unitarnym państwie. Niestety, nasz sąsiad wschodni nie bierze tego prawa pod uwagę. Ukraiński premier mówił, że kraj „szczerze kibicuje Unii Europejskiej”, a obywatele są przekonani, że Europa przezwycięży nowe wyzwania, zaś Ukraina będzie silnym partnerem, a w przyszłości członkiem wspólnoty – stwierdził Hrojsman. Podczas panelu goście rozmawiali także o polityce migracyjnej i konsekwencjach, jakie niesie za sobą przyjmowanie osób przybywających na Stary Kontynent. Odniósł się do tego głównie Viktor Orban. – Reprezentujemy tu kraje, które wywodzą się z kultury chrześcijańskiej, więc nie możemy mieć zamiast serc kamieni. Mamy przeciwne uczucia i emocje, dlatego, że czujemy się zagrożeni przez migracje. Ale jednocześnie współczujemy tym ludziom. Z jednej strony chcemy pomagać, ale i chronić to życie, które po trudach zbudowaliśmy i naszą tożsamość. Musimy dobrze pomagać, czyli tam, gdzie jest kłopot, a nie przynosić go tutaj. Orban podkreślał, że rolą Europy nie jest przyjmowanie migrantów, ale pomaganie im w ojczystych krajach: – Przyczyną migracji nie jest wojna, ale słaba Europa. Jeśli nie będziemy pilnować tego, że jest ustawowy porządek przybywania do Europy, to wszystko, na co pracowaliśmy w ostatnim okresie, utracimy. Przybywa społeczność, która ma silniejszą tożsamość. Trzeba chronić granice – podkreślał węgierski premier. Paulina Błaziak