Impotencja przywództwa – nowa narracja Moskwy w ramach kampanii informacyjnej w Europie Środkowo‑Wschodniej: Polska i Ukraina na ostrzu 24 września 2021 Polsko-Ukraińska Platforma Opinii Dramatyczne wydarzenia w Afganistanie dały Rosji nowe narzędzie do promowania własnych narracji. Moskwa wykorzystała wycofanie wojsk amerykańskich, ekstrapolując ten fakt w szerszym kontekście polityki propagandowej na płaszczyźnie Europy, żeby mówić o kolejnej klęsce Zachodu. O pokonaniu tzw. „partii rusofobów”, a także o pokonaniu tych państw i sił politycznych zorientowanych na Zachód. Rosyjscy prelegenci w różnych środkach masowego przekazu podkreślają ze złośliwością: wielobiegunowy świat się ustalił, Rosja definiuje geopolityczny porządek w Eurazji, słabsi nie mogą dyktować warunków i wywierać wpływu na politykę państw silniejszych. Właściwie mówiąc, Rosja powraca do długoletniej narracji, której korzenie sięgają jeszcze XIX wieku – duże państwa mają prawo do wykorzystania swojej potęgi i użycia siły. Autokratyczny świat ponownie stara się zawładnąć światem demokratycznym. Jeśli nie chodzi o takie zwycięstwo, to przede wszystkim o stworzenie poczucia takiego zwycięstwa. Jest to główny nurt rosyjskiej propagandy, którego pierwszym kiełkiem była teza, że „Putin przechytrzył wszystkich”. Nadmuchując żagle swojego zwycięstwa (nawet jeśli jego cena jest zbyt wysoka, lub istnieje ono tylko w umysłach i „materiałach metodycznych” rosyjskich propagandystów) grają „niskimi kartami”, potęgując uczucie własnej słabości i rozpaczy tych, którzy niby przegrali. Afganistan jest jednym z najbardziej uderzających przykładów z ostatnich lat (w dodatku do tego, jak UE i USA „połknęły” rosyjskie przygody w Gruzji i Syrii). Dla regionu Europy Środkowo-Wschodniej na tle koncentracji militarnej Rosji na wschodnim obwodzie granicy UE nie mniej dotkliwa jest sprawa Nord Stream 2. Umowy amerykańsko-niemieckie о zakończeniu prac nad tym projektem przedstawiane są jako strata, zwłaszcza dla Polski i Ukrainy – największych antagonistów NS2. Jednocześnie Moskwa robi wszystko, co możliwe, aby zdemoralizować europejskie (głównie zachodnie) kręgi elit. To świadczy także o dominacji rosyjskiej gry geopolitycznej, w której Ukraina i Polska są postrzegane jako rozpaczający buntownicy, których niepodległość jest rozumiana jako tymczasowy separatyzm, który wkrótce zostanie naprawiony przez rosyjskie wysiłki. Z jednej strony Rosja korumpuje, szantażuje, zastrasza bronią, a z drugiej wyśmiewa i chce pokazać nieudolność tych, którzy próbują oprzeć się działaniom Moskwy. W rosyjskich narracjach Ukraina i Polska przedstawiane są jako niezdarni entuzjaści i idealiści, których wysiłki idą na marne. „Czy Kijowowi warto wspierać nieudaną politykę Warszawy? Czy Warszawie warto wspierać inicjatywy Kijowa?” – pytają z ekranów rosyjscy propagandyści. „Czy nie czas, aby politycy w Warszawie zmęczyli się Ukrainą? Czy nie czas, aby Kijów odwrócił się od bezsilnego Zachodu i zwrócił się o wsparcie do „słowiańskich braci z Moskwy, albo chociaż z Chin?” − zaczynają się zastanawiać politycy na Ukrainie i w Polsce. Pomysł wciąż jest na marginesie, ale już dojrzewa. Należy podkreślić, że siła rosyjskiej propagandy została przejawiona już wtedy, kiedy 20 lat temu dyskutowało się kwestię dywersyfikacji energetycznej w Europie. Oparta na analitycznych i korupcyjnych wysiłkach propaganda zniekształciła istotę dywersyfikacji jako takiej, kiedy zaczęto ją rozumieć w Europie nie tyle jako dywersyfikację źródeł, dróg dostaw (przesyłki) i dostawców − ale przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, tylko jak dywersyfikację dróg dostaw surowca. Już wtedy, Rosja zasiała ziarno narracji o niezaradności i nieprzewidywalności operatorów sieci gazociągów. Ukraiński System Gazociągów Transportowych (GTS Ukrainy) za każdym razem był oznaczany jako technicznie niewydajny. Również niejednokrotnie były atakowane na płaszczyźnie informacyjnej projekty „Sarmatia” i Odessa-Brody-Gdańsk. Polacy i Ukraińcy byli nazywani „rusofobami”, którzy kwestionują interesy bogatych krajów Europy Zachodniej. A Warszawie i Kijowowi uporczywie, z przykładami, udowadniano, że łatwiej jest kapitulować, zaniedbać własne ambicje i godność oraz bezboleśnie i nie bez osobistej korzyści „poruszać się po rosyjskich torach”. Przy tym warto zauważyć, że ukończenie Nord Stream 2 było wynikiem działań propagandowych, a nie celowości uzasadnionej ekonomicznie dla Unii Europejskiej. Jednocześnie efektem ubocznym stało uwidocznienie braku solidarności w Unii Europejskiej i stworzenie podstaw do dalszego ośmieszenia Ukrainy i Polski. NS2 wykazał również wrażliwość polityki energetycznej UE i jej systemu prawnego. A aspekty bezpieczeństwa generalnie były wykluczone z kryteriów zatwierdzenia projektu. W efekcie tylko częściowo pojawiły się one w tekście wspólnego niemiecko-amerykańskiego oświadczenia w sprawie zakończenia budowy gazociągu. Pytanie, dlaczego Moskwa musiała zbudować Nord Stream 2, a Berlin na to się zgodzić, pozostało bez odpowiedzi. W końcu szukanie odpowiedzi na to pytanie nie należało do zadań rosyjskich propagandystów. Oni mają inne zadania. Na tle nowego, rozdętego zwycięstwa w sprawie Nord Stream 2 ugruntować wizerunek Polski jako przegranej w wojnie informacyjnej, która nie znajduje porozumienia ani z Waszyngtonem, ani z Brukselą, a tym samym nie ma szans na pełną realizację własnych inicjatyw regionalnych, takich jak Trójmorze, zachowanie przywództwa w Czwórce Wyszehradzkiej oraz na nową inicjatywę – na przykład Trójkąt Lubelski. Ten obraz koncentruje się zarówno na konsumentach rosyjskich, jak i zachodnich. Jakby mówiąc: mimo wszystkich ambicji – bez szans. Podobny wzorzec jest stosowany wobec Ukrainy: biorąc pod uwagę, że Berlin i Waszyngton prowadzą wielką politykę z Rosją, czy ma sens, by Ukraina polegała na nieprzekonującej Polsce? Przecież zarówno Polacy, jak i Ukraińcy działają w koordynatach idealistycznej polityki, a ona jest zabawna i skazana na zagładę. Rosyjska propaganda wskazuje Kijowowi, że nie warto pokładać nadziei w takich jak Polska, jeśli Waszyngton nie jest już w stanie odnieść sukcesu, a jeśli Ukraina nie zgodzi się poddać i dołączyć do „rosyjskiego świata”, to i nią czeka los Afganistanu. Już teraz Moskwa udowadnia słabość Kijowa przez rozpowszechnianie w międzynarodowym obszarze informacyjnym i w swoich środkach masowego przekazu na Ukrainie oceny ukraińskiej inicjatywy Platformy Krymskiej (w ramach polityki anty-okupacyjnej) jako niedołężnej − pod względem samego formatu, jak i jego uczestników i poziomu przedstawicielstwa. Bezustannie wyśmiewane są: ukraińskie wysiłki na rzecz integracji z Unią Europejskąi NATO, znaczenie statusu głównego sojusznika USA poza granicami NATO, przeprowadzenie wspólnych szkoleń w ramach NATO, itp. Niestety to wszystko ma demoralizujący wpływ na społeczeństwo ukraińskie – a wizerunek i stosunek do Polski nie są wyjątkiem. Brak szacunku dla innych w polityce międzynarodowej Moskwy od dawna jest normą, nic więc dziwnego, że nawet sprawność intelektualna Warszawy i Kijowa (zarówno jak innych) są przedmiotem rosyjskich ataków. Główną tezą rosyjskiej propagandy w nowej odsłonie jest to, że wszyscy rusofobowie stają się przegrani, a przegrani nie tylko nie mogą realizować swoich idei i polityki, ale także nie mogą się wzajemnie wspierać, a co więcej, nie są godni wzajemnego wsparcia; dotyka ich impotencja przywództwa. Wyzwanie stawiane przez Moskwę w utrwalaniu negatywnego wizerunku międzynarodowego wszystkich tych, którzy się z nią nie zgadzają wymaga poważnej postawy zarówno całego establishmentu europejskiego i zachodniego, jak i regionalnego i narodowego, w tym polskiego i ukraińskiego. Lansowane treści i narracje kremlowskich strategów opierają się na głębokiej znajomości wad i niedoskonałość środowiska politycznego, prawnego, historycznego i kulturowego, w którym pracują. Ofiary takiej agresji muszą brać pod uwagę zarówno tę okoliczność, jak i fakt, że wady muszą zostać zdecydowanie wyeliminowane, muszą stać się mniej podatne na zagrożenia i bardziej odporne; robić to we wszystkich formatach, w których one są – odpowiedź musi być całkowita, podobna do samego charakteru agresji. W kontekście Ukrainy i Polski kwestia uwzględniania zasady proporcjonalności szans z inicjatywami również pozostaje aktualna. W ramach rozwoju stosunków dwustronnych i współpracy na arenie międzynarodowej Warszawa i Kijów potrzebują wzmocnienia poziomu zaufania politycznego, rozwijania dialogu opartego na zaufaniu oraz wprowadzenia praktyki bieżących konsultacji. Warto zaprosić do takich konsultacji strony rumuńską i turecką oraz inicjować powstanie kwartetu Ukraina-Polska-Rumunia-Turcja, państwa, które są najpoważniej narażone na rosyjskie zagrożenia woluntarystyczne. Rozumie się, że również warto dołączyć do tego kwartetu sąsiadów państw: stale prowadzone konsultacje dyplomatyczne pozwolą na uniknęcie intryg, przejrzysty rozwój wspólnej polityki i jej transmisję na platformach międzynarodowych. W dłuższej perspektywie kwartet mógłby stać się nie tylko instrumentem wojny narracji, ale także czymś znacznie większym – sojuszem bezpieczeństwa, który w szczególności odgrywałby rolę wspierającą na wschodniej flance NATO i byłby nie tylko organicznym uzupełnieniem do Bukaresztańskej Dziewiątki, ale też gwarantem „wolnej strefy bezpieczeństwa bez wykluczeń i ograniczeń” dla jej uczestników, co z kolei miałoby otrzeźwiający wpływ na zapalne rosyjskie plany ekspansji na Europę – obalenie demokracji i wolności, zniszczenie Unii Europejskiej, NATO, itp. Reasumując wszystko, widzimy, że badanie europejskiego środowiska politycznego wskazuje, że mimo powszechnego uznawania, cenność godności i poczucia własnej wartości stają się deficytem. A bez godności wszystkie inne sensy również tracą znaczenie. Niwelacji podlegają bezpieczeństwo, demokracja, wolność i solidarność. Godności nie można kupić – trzeba jej bronić intelektualnie, ideologicznie, politycznie; mieć straty – ale nie dać się sprzedać, nie zdradzić, nie stać się cynicznym. To są główne składniki przepisu na wytrwałość, zabezpieczenie rozwoju i perspektywy historycznej. Tylko wspólnie stawiając czoła temu wyzwaniu Polska i Ukraina mogą stać się wzorem dla regionu i udowodnić swoją przywódczą rolę. Autor: Jarosław Matiychuk, Strategic and Security Studies Group Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2021”.